Jak to się zaczęło?
Od kąd pamiętam w każde wakacje jeżdżąc z rodzicami nie zależnie od miejsca, jeźdźiliśmy do stajni. Wraz z siostrami i tatą ciągnęło nas do koni. Sa to cudowne zwierzęta.Z tego co się dowiedziałam mój dziadek jeden i drugi posiadali kiedyś konie,jeden do dzisiaj ma do nich wielką miłość i ciągnie go to tych zwierząt.
4 lata temu jak z rodzicami byliśmy w pieninach,pojechaliśy jak zwykle do stajni i to tam poczułam że chece to kontynuować. Jak tylko wróciliśy z wakacji,wzieliśmy się za poszukiwanie stajni w okolicy. Ciocia powiedziała mi o Stajni Crino, to tam wszystko się zaczęło i swój bieg miało przez trzy lata. To tam nauczono mnie obchodzić się z końmi,funkcjonować z nimi. Przyjażnie zawarte lata temu,zostaną mi w pamięci na długo.
Zaczełam jezdzić w wieku 11 lat,niestety zmieniałam stajnie kilka razy zaczynajać od stajni Carino w której rozwijałam się 3 lata, poźniej chwilę jeźdźiłam w stajni Krzewień,lecz niestety odbyłam tam tylko kilka jazd ponieważ trochę się zawiodłam. Następnie jeżdziłam w stajni Lasko,było fajnie ale mało konin do jazd. Stajnia którna pojawila sie kolejna w moim żuciu to stajnia Lasko, cudowne konie,podejście instryktorki,lecz znajduję się 80 km pde mnie i na dłuższą metę by to było uciążliwe. W końcu znalazłam stadnine w której jeżdze od roku i jest super atmosfera,konie,cała stadnina schudlna i profesiolanie prwadzona. Stadnina Hubertus, to tataj jak narazie jeżdżę i nie plunję tego zmieniać. Aktualnie jeżdżę 4 lata i nie mam zamiaru kończyć swojej przygody z końmi a raczej wiąże z nimi swoją przyszłosć.
W kolejnym wpiśie opowiem wam o pewnym koniu i o pewnej cudownej i jednocześnie przykrej sytuacji z mojego życia. Wyczekujcie,niedługo tu wrócę ze swoją historią.